Dziś opowiem Wam o mym pimpolku;) Pojawił się u nas 6 lat temu. Przy pierwszym spotkaniu ugryzł mnie w duży palec u nogi i na szczęście tak mu nie zostało:)... Czas leciał a Pan Bra zajął szczególną szufladkę w moim sercu:) Zawsze rozbrykany i ruchliwy - ostatnio dopiero ciut spoważniał:) Teraz trudno mi sobie wyobrazić dom bez jego zapachu na kanapach, zabawek pod nogami i wzdychania gdy chce iść spac, a my mu przeszkadzamy:)... nom i niestety sierści na tapicerce w samochodzie, którą trudno doczyścić:P
Czy ktoś się ze mną pobawi?
Pan Bra (jako posokowiec bawarski) należy do bardzo upartych - nigdy nie odpuści... ale za uwagę i ciepło odpłaca tym samym. Boi się samotności, pijanych ludzi, spuszczonych piesków większych od siebie i dużych zbiorowisk dzieci... chowa się wtedy jak małe dziecko pod moją kiecę... albo między nogi - bo często noszę spodnie:) Z zazdrości łamie ustalone reguły nie wchodzenia na piętro, a z lenistwa często udaje, że nie zna komend...
Chodźcie wkońcu!!!
Jest też bardzo dumny - gdy na szkoleniu zobaczył, że trener (niestety już świętej pamięci) uderzył smyczą po mordce innego pieska... nie pozwolił mu się nawet do siebie zbliżyć - i trenerowi nie pomogły psie przysmaki i ciasteczka... nic nie wziął nawet mimo ogromnego umiłowania do łakoci:) Mało tego Pan Bra udowodnił, że ma charakter gdy (jako jedyny) zdał końcowy egzamin na ocenę wzorową, pomimo iż jego partner (najbardziej niesforny i agresywny labrador jakiego spotkałam:) zwiał z boiska w trakcie aportowania... dotąd nie rozumiem dlaczego Bra nie skorzystał wtedy z okazji do buntu i wolności... a to było 5 lat temu.
Piłeczka lepsza, ale misio polarny też mój:)
Miałam i mam z Bra pełno przygód... miłych i przerażających... i jedno wiem: nauczył mnie bardzo dużo nie tylko o zwierzętach, ale przede wszystkim o ludziach!!! Porozumieć można się bez słów - trzeba po prostu słuchac i patrzeć. Teraz wierzę w to, że 70% komunikacji to ruch, mimika, dźwięki, gesty, nie słowa. Czuję też, że rozumiem Bra, choc musiałam spojrzeć na wszystko z jego perspektywy - bardziej pierwotnej, ale jednak bliskiej człowiekowi.
Zaznaczam bo moje!
Ostatnio obserwowałam młodego wilczura na zatłoczonej ulicy... obracał się cały czas do tyłu, a pan się śpieszył, więc go ciągnął. Minie jeszcze sporo czasu zanim wilczurek straci swój wrodzony instynkt obronny - bo jak tu iść spokojnie, gdy tuż za tobą obce stado... PS: Ja również tego nie lubię, ale psinka się po prostu o siebie i Pana bała. Niedaleko szedł już stary piesek - na nikogo z tyłu nie reagował. Tak też i my - po czasie przestajemy reagować na nagminnie spotykane rzeczy... czy to dobrze? Rutyna bywa przecież zgubna. Jeszcze ciekawsze są zachowania stadne, ale o tym może innym razem:)
Nie oddam i już:)
Jak zauważyliście w foto opowieści o Bra - byłam wkońcu w Ikei (patrz pluszana piłeczka:), szukałam co prawda fioletowo-białego zestawu obiadowego, ale te z pozoru nowoczesne szklanki - -przypomniały mi dom mojej prababci - też podobne chyba miała:) Jak ta moda zawsze wraca:)
************
Nom i tradycyjnie kupiłam sobie ramki do decou... i przyśniły mi się 2 drogi na skróty:
1. Zamiast bejcy herbata - ramkę po prawej przetarłam zaparzoną torebką Dilmah Premium i efekt wspaniały!!! a herbatka też była dobra:)
2. Zamiast kupować barwiony makaron, zrobić go samemu - przetarłam zwykły tuszem do stępli i lakierem - prosto szybko i efektownie - przecież i tak tego makaronu nie będę jadła - to po co mi naturalne barwniki:)
Znacie mnie - zawsze lubię oszczędzac i szukac alternatyw:))))
A ma ktoś może pojęcie co kombinuję z tą ramką?:)))
Pozdrawiam*
7 komentarzy:
Piesio fudbolista :) nasza Pandzia też uwielbia ganiać za piłką :)
śliczne kolorki tego makaronu !
pozdrawiam serdecznie z chałupkowa :)
głowę pełną pomysłów masz:) psiak super
Jaki fajny piesio:)
Ty to masz zawsze fajne, praktyczne pomysły :) A co kombinujesz, to chyba najstarsi górale nie wiedzą ;P hihi Ja czekam na finał :)
Kiciulko - już wkrótce zobaczysz:)
Gino - i jak tu piesi nie kochac;)
Shirajko - staram się:)
Anulko - dziękuję - ja nie mogę tego obiektywnie ocenic:)
Piesio piękny. Bardzo mi się podoba. A i dzięki, ze napisałaś o ramce i herbacie. Nie wiedziałam tego. Przyda się, dzięki. A z makaronem to i ja też czaruję. Hi, hi, ostatnio robiłam sobie koraliki z gwiazdek "Makaron Babuni" :) Fajnie znać takie domowe sposoby. Pozdrowionka.
Magi - ja też lubię na domowo:) z makaronu jeszcze bombki robiłam http://edzia-goodies.blogspot.com/2009/12/you-can-have-everything-but-not-at-same.html, i przymierzam się do zrobienia makaronio-choinki na te święta:)
Prześlij komentarz